Temat zmiany, nazywany w korporacyjnej nowomowie „transformacją” jest obecny na każdym kroku. Transformujemy się w stronę zwinności, digitalizacji czy automatyzacji.
Albo się zmieniasz, albo giniesz – tak mogło by brzmieć hasło wypisane na sztandarach współczesnych korporacji.
Tylko jak zmieniać? Jak nie powiększać chaosu jeszcze większym bałaganem?
Czasami aby wdrożyć złożoną zmianę wystarczy nacisnąć odpowiedni przycisk. Cała trudność polega na znalezieniu tego magicznego buttona. Nie martw się, wspólnie spróbujemy go odszukać. Tak konkretnie, to wspólnie z Chip Heath, i Dan Heath – autorami książki „Pstryk. Jak zmieniać, żeby zmienić” (oryginalny tytuł „Switch: How to Change Things When Change Is Hard„)
Zmian jest konieczna, tylko…
Zmiany dzieją się wokół. Te małe i duże. Zmieniamy procesy, struktury, metody pracy, stanowisko czy nawet własne nawyki. Czasami coś dzieje się wbrew naszej woli a czasami sami chcemy zainicjować zmianę. Jak wygląda typowy, chaotyczny sposób podejścia do wdrażania zmian?
Zmieniamy, żeby nie zmienić
Z czego składa się taki przykładowy anty-proces wdrażania zmian?
- Ktoś ma pomysł na zmianę – wdrożenie procesu, narzędzia, technologii. Działamy, wdrażamy!
- Autor pomysłu rozmawia z wąskim, zaufanym gronem osób. Coś ustala, coś ogłasza. Jest ok.
- Resztę osób informuje na krótkim spotkaniu albo dla wygody mailowo. To przecież prosta i oczywista zmiana. O czym tu gadać? Ludzie za tym pójdą.
- Pomysłodawca zmiany frustruje się, gdy ktoś nie podąża jego tropem. Jak można tego nie rozumieć?
- Z czasem zaczyna eskalować problem braku zrozumienia. Może ktoś z góry lepiej naciśnie i się wydarzy. Inaczej do nich nie można trafić.
- Sprawy nie toczą się dobrze dalej. „Wyższa instancja” może i z kimś porozmawia, ale przecież nie będzie się przesadnie angażować.
- Ludzie poruszają się po omacku. Część osób już coś wie, ale nieoficjalnie. Reszta się domyśla. Pecha mają ci, co byli na urlopie. Oni to już są zupełnie do tyłu. Każdy szuka okazji aby uchylić rąbka tajemnicy i dowiedzieć się o co chodzi…
- Mało kto widzi sens w zmianie. Bo jak można dostrzegać sens w czymś, czego się nie rozumie?
- Pomysłodawca zmiany frustruje się do kwadratu. Oni nie rozumieją prostych zasad i poleceń. Do tego chyba robią mi na złość!
- Porażka – jeden wielki FAIL
Czego zabrakło?
W tej historii zabrakło kilku kluczowych elementów. Nasz bohater nie zadbał o usystematyzowany przepływ informacji. Podszedł do wprowadzania zmiany w sposób chaotyczny, bez konkretnej strategii. Nie interesował się emocjami związanymi ze zmianą. W to miejsce wprowadził zastraszanie i eskalowanie problemów.
Nie starał się zrozumieć dlaczego jego metody nie działają. Przyjął, że problem jest w innych a nie w nim samym. Czy miał rację?
A można było użyć przycisku
A wystarczy nacisnąć jeden przycisk – pstryk i zmieniasz. Oczywiście tak łatwo nie jest. Co więc proponują autorzy książki „Pstryk. Jak zmieniać, żeby zmienić” ?
Całej treści nie zdradzę, bo nie miałbyś przyjemności z czytania. W dużym skrócie, zmiana jest jak jazda na słoniu. Jeżeli wiec kiedykolwiek jeździłeś na słoniu to już wiesz o co chodzi 🙂
A tak na poważnie, to pomyśl o trzech obszarach:
- przekazanie wiedzy, konkretów, liczb i jasnego celu zmiany,
- pobudzeniu emocji, bo przecież większość decyzji pochodzi z serca a nie rozumu,
- budowaniu otoczenia, które wspiera zmianę (a nie przeciwnie).
Merytorykę można więc zamknąć w kilku zdaniach. Zawartość książki uatrakcyjnia jednak mnogość przykładów. Dowodów na skuteczność tej techniki.
Oddaję jeszcze głos autorom:
„Ta książka ma pomóc w dokonywaniu zmian. Mamy na myśli zmiany na każdej płaszczyźnie: indywidualnej, instytucjonalnej i społecznej. Ktoś może chcieć pomóc bratu przezwyciężyć uzależnienie od hazardu. Ktoś inny dostrzega potrzebę, by zespół jego podwładnych zacisnął pasa z powodu trudnej sytuacji rynkowej. Albo marzy o tym, by sąsiedzi częściej jeździli do pracy rowerem.
Zazwyczaj wspomniane dziedziny rozpatruje się osobno: dyrektorom świadczy się doradztwo z zakresu „zarządzania zmianą”, jednostki uczy się zaradności życiowej, a aktywistom wskazuje sposoby zmieniania świata. Szkoda, bo wszystkie wysiłki na rzecz wprowadzania zmian mają wspólny mianownik: aby coś się zmieniło, trzeba zmienić zachowanie. Brat musi się trzymać z dala od kasyna, a podwładni powinni zacząć podróżować klasą ekonomiczną. Ostatecznie wszystkie działania na rzecz dokonania zmian sprowadzają się do tego samego pytania: czy potrafi my nakłonić ludzi, by zaczęli się zachowywać inaczej?”
Jak więc zmieniać?
Jak zmieniać, żeby zmienić? Skutecznie i trwale. A konkretnie – to już znajdziesz w rekomendowanej książce.
Czekam na Twoją opinię. Mi ta książka przypadła do gustu. A Tobie?
Zobacz inne niezwykle interesujące książki:
Artur Guła, pasjonat tematyki zarządzania i przywództwa z życiową misją dzielenia się wiedzą i doświadczeniami z innymi menedżerami.
Doświadczony lider w projektach IT z różnych dziedzin.
Autor książki Fascynujący świat przywództwa.